Przewodnicząca
Monika Berbeka

• 5.09.2017. - Wtorek.
  

  Od zabytku do zabytku, czyli Kazimierz Klasycznie: w czasie zwiedzania poznajemy wszystkie najważniejsze zabytki miasteczka. Góry Trzech Krzyży, zamek z basztą, Rynek z Kamienicami Przybyłów, Pomnik Psa - króla kundli, kamienicą Gdańską, studnią, Kościół Św. Bartłomieja i Św. Jana, Mały Rynek z Synagogą, starymi latarniami, ulica Senatorska za starą łaźnią, kamienicą Celejowską, kościół i klasztor oo. Franciszkanów. Częściowe zwiedzanie miasta ekobusikami.

• Puławy: Zespół parkowo pałacowy im. Czartoryskich.
  

  To wyjątkowe miejsce ważne dla historii naszego kraju. Zobaczymy wnętrza pałacu Czartoryskich i pospacerujemy się po puławskim parku. Zobaczymy wiele rzadkich gatunków drzew, które są pomnikami przyrody: katalpy, tulipanowce, kasztanowce, topole. Zobaczymy z zewnątrz również ciekawe budowle stylu klasycznego: Świątynia Symboli, Domek Gotycki, Brama Rzymska, Oranżeria, Pałac Marynki.

• 06.09.2017. Środa.
  

  Sandomierz - W Mieście Siedmiu Wzgórz. Wąwóz Królowej Jadwigi, kościół Św. Jakuba, Zamek Królewski z zewnątrz, Katedra, Collegium Gostomianum, Dom Długosza, Rynek, Ratusz, kwartał Żydowski, ucho igielne, pierścień mocy, Ulica Opatowska, Brama Opatowska, rejs statkiem.

• Winnica Sandomierska.
  

  Niespełna 7 km od Sandomierza. W jednej z najstarszych osad regionu - Górach Wysokich. Winnica o areale 1 ha powstała w 2010 roku, uprawiane są tam: Regent, Cabernet Cantor, Marechal Foch, Riesling. Właściciel winnicy Marceli Małkiewicz, winiarską pasję odziedziczył po przodkach. Zwiedzanie wraz z degustacją.

• 07.09.2017 Czwartek.
  

  Piknik Dworeku Różany.

• 008.09.2017. Piątek.
  

  Lublin - Brama na Wschód!.

  Zamek królewski w Lublinie (dziedziniec), Brama Grodzka, Pałac po Farze, ulica Złota, Rynek z ratuszem, Kościół Dominikanów, Wieża Trynitarska z panoramą Lublina, kamień nieszczęścia, Brama Krakowska, spacer lubelskim deptakiem - Krakowskim Przedmieściem, Plac Litewski, Aleja Racławicka. Katedra z Kaplicą Akustyczną.

  Zwiedzanie Muzeum na Majdanie. Były obóz koncentracyjny, który pochłonął miliony ludzkich istnień.

• 09.09.2017 sobota.
  

  Nałęczów. Przyjazd do Miasta - Ogrodu Nałęczowa. Spacer po Parku Zdrojowym, pijalnia wód mineralnych, Stare Łazienki, Pałac Małachowskich, ławeczka Bolesława Prusa.

  Kozłówka. Zwiedzanie Polskiego Wersalu - Zespołu Pałacowo - Parkowego w Kozłówce.

• Za uszporowanóm szczypte bejmów przyjachali my tu, aby tóm Waszóm Lubelszczyzne oboczyć i sie dziwować. Zmarnowani szpycowaniym Waszych „cudów”, motyki nasze legli my wew „Dworku Różanym”. Jest tu jak u babusi za angielkóm.

  Ale!

• Naworki zez klubrami to my tu u Wos nie wcinali, szabelku próżónygo na patelce tyż my nie skosztowali. Gęstygo rumpuciu, że oż łycha stojała, gziku zez sznytloszkiym i kómpotu zez korbola tyż nie buło. A już plindzów, kiszczunki i smażónych pyrów to my bez cołki tydzień na własne ślypia nie widzieli.

• Za to w nasze bebzuny futrowali my Wasze ręcznie stetrane swojskie jadło. Runak sóm my zadowolnióne jak diachy.

  Wielgie ukłony dlo cołki famuły Kowalczyków za uśmiechniynte kalafy, chybkóm obsługe i piknie urządzóny podwórek i ogródyszek. Nó czuli my sie tu jak wew raju, chocioż raju my jeszczyk nie widzieli.

• 4 wrzesień 2017 rok Emeryci robią wielki skok. Z Kwilcza na Lubelszczyznę jadą Za Moniki Berbeki radą. Za kierowcę mamy Gurgasa Władka A jak On jedzie - to nie może być żadna wpadka.

• Cała grupa nocuje w „Różanym Dworku” I w tych pięknych różach trzeba nawet pomyśleć o Amorku! Rano rześko wstajemy I pyszne eko - śniadanko jemy. A po całodziennych trudach zwiedzania Z apetytem zjadamy znowu swojskie dania.

• Od rana aż do wieczora pędzimy Od zabytku do zabytku, A w międzyczasie do tzw. „przybytku.” Musi po jakimś czasie być ta „sikunda”, By zwiedzania mogła rozpocząć się kolejna runda.

• W Puławach przechodzimy przez Rzymską Bramę i Most Miłości No tu u niektórych pojawiły się lekkie mdłości. Widzieliśmy pałac Czartoryskich, Świątynię Sybilli i Domek Gotycki. Tutaj panowie musieli z głów zdjąć swoje mycki.

• W Sandomierzu - w Mieście Siedmiu Wzgórz, Przez cały dzień zbierały się deszczowe chmury I mogło dojść do burz. Każdy z nas szybko przeszedł Opatowską Bramę, Chcąc zobaczyć ojca Mateusza i jego sukmanę.

• Ale o zgrozo! Na rynku Grażyna Piotrowicz została zakotwiczona I meleksiakiem na przystań nad Wisłą została dowieziona

• W rejsie po Wiśle towarzyszyli nam dwaj statku kapitanowie: Pani Juta i pan Rysiek. Było dużo śmiechu. Prawda? Panie i Panowie?

• W winnicy u Marcelego Małkiewicza, Ugościli nas jak Adasia Mickiewicza. Nalali w kielichy trzy rodzaje wina, Aż w głowach nam zaszumiało, Ale to nie była ich wina.

• Takie Lubelszczyzny klimaty lubimy, W to nam dalej graj Moniko, a my Cie nie zgubimy.

• W Nałęczowie każdy przysiadł przy Bolesiu Prusie, Tego od „Lalki” i „Antka”. Co? Nie pamiętasz wisusie? Co niektórzy przymierzyli się do bicykla ogromnego, Popedałowali trochę, przypominając sobie Rycha Szurkowskiego - kolarza niezłomnego.

• Na koniec popiliśmy wody mineralnej, Chwytając za biust „Nałęczowianki” Pozując centralnie.

• Wreszcie przyszedł dzień czwarty wycieczki I od niego też nie było ucieczki. Każdy przygotowywał się na wieczornicę, Prasował spodnie, koszule, bluzki i spódnice.

• Były śmiechy, chichy, Potem każdy szedł po kiełbachę do michy. Śmialiśmy się do rozpuku, Niejedni chcieli nawet zrobić sobie seppuku.

• Szefowa kuchni „z poznańskiego godanio” egzamin zdała Koślawo jej to szło, ale odpowiadała jak umiała.

• Ula Gurgas, Zbychu Jęch i Rychu Paluszak kawały opowiadali, A wszyscy jak jeden mąż głośno się śmiali. Na dodatek biesiadnicy uważnie słuchali Różnistych tekstów co Rychu P. sobie napisali.

• Były też pląsy, tańce i kółeczka A na parkiecie brylowała Monika Berbeczka. Lecz co dobre skończyć się musiało, Bo nazajutrz do zwiedzania, Z wyra wyciągnąć trzeba było ciało.

• W piątek wstaliśmy jako poddani, By w Kozłówce poczuć się jak Waszmość Pan i Pani. Podziwialiśmy multum obrazów stąpając po luks parkietach I przechadzaliśmy się po francuskim ogrodzie tonącym w kwiatach.

• Jedynie Władimir Iljicz Lenin nas zaskoczył, Ale i on tak samo zdziwił się, jak nas zobaczył. Już nie zaskoczyła nas Galeria Sztuki Socrealizmu, Boć przecież jesteśmy dziećmi socjalizmu.

• Zdzich Kozłowski wcale się nie pochwalił, Że Kozłówka jest Jego i tu „kapuchę” wali!

• Kazimierz Dolny to jest to Tak naprawdę oto nam szło. Zamek z basztą, Góra Trzech Krzyży, Po wejściu tam, nie czuliśmy swoich „krzyży”.

• Kamienice Przybyłów zrobiły na nas wrażenie, Ale do reszty w rynku nie pasowały za grosz. Nie, nie! Za to po kluberku kejtra każdy głaskał, By znaleźć szczęście i być w jego łaskach.

• Należało też wejść do kościoła farnego, By pomodlić się za tego i onego.

• Przyjemna i dydaktyczna była podróż „Pendolino.”

• Zapieprzaliśmy aż się kurzyło, że ino, ino! Każdy podziwiał wąwóz korzeniowy. Szkoda, że w Kazimierzu pobyt był tylko jednodniowy.

• W sobotę słoneczny Lublin nas przywitał, A każdy z nas uśmiechem go witał. Sympatyczna przewodniczka Beata. Każdy z nas szybko się z nią zbratał. Opowiadała nam dużo i ciekawie, Sypała wiedzą jakby miała ją w rękawie.

• Ale teraz uwaga!

• O mało byłby w USC ślub cywilny! Moniki B. z autorem, bo to szczun mobilny! Proszeni o dokumenty, odpowiedzieli, że oni tylko - „tak” A nie na sakramenty, Że znają się tylko z widzenia I nic więcej nie mają do powiedzenia.

• MAJDANEK.

• Miejsce strasznego mordu, zbrodni. Czyżby ci straceni ludzi, życia nie byli godni? Ich los dla nas przestrogą, My tu po tej strasznej majdankowej ziemi Chodziliśmy własną nogą. Czas jednak wracać do domu, Ale czy wracać chce się komu? Chciało by się tu dalej być I zwiedzać, zwiedzać i jak najdłużej żyć.